sobota, 4 sierpnia 2018

Spotkanie przed burzą


Niebo na zachodzie przybrało niemal szarą barwę i zamruczało ostrzegawczo. Odepchnęłam się od ziemi ostatni raz, a po chwili zatrzymałam huśtawkę. Spojrzałam na przyjaciółkę smutno, wiedziałam, że to już koniec spotkania. Ona na ułamek sekundy złapała mnie za dłoń, a potem wstała.
– Muszę wracać, polecam iść w moje ślady – powiedziała, przytulając mnie lekko.
– No... Cześć – odrzekłam, wbijając wzrok w ziemię.
Zaraz usłyszałam, jak odchodzi, a jej ciężkie buty zapadają się w piasku. Patrzyłam na szczupłą sylwetkę, dopóki nie zniknęła za rogiem kamienicy. Westchnęłam i ruszyłam w stronę domu.
Pierwsze ogromne krople zatrzymywały się na mojej skórze i ubraniu, gdy coś przeleciało mi tuż obok nosa. Motyl o cytrynowych skrzydłach w popłochu szukał schronienia. Po chwili wylądował między liśćmi rosnącej nieopodal gruszy. Skoro był bezpieczny, szłam dalej. Szybko dotarłam do własnych drzwi. Przekręcając klucz w zamku, ostatni raz posmakowałam burzowego powietrza. Weszłam do środka, zdjęłam przemoczone buty i niemal natychmiast się rozpłakałam. Naprawdę nie chciałam kończyć tamtego spotkania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

Wyzysk klasy robotniczej

Słońce zachodziło za sąsiedni blok, zostawiając tylko różowofioletową poświatę na wieczornym niebie. Zapach rozgrzanego asfaltu mieszał si...