sobota, 13 lipca 2019

Nie widząc

Obudziłam się. Jeszcze nie nastał poranek – nie było słychać żadnego dźwięku, nie śpiewały ptaki, dzieci sąsiada nie odbijały piłki od chodnika.
Na moim ramieniu spoczęła ciepła dłoń. Zwróciłam twarz w jej stronę, poczułam mokry oddech na policzku. Był nierówny, urywany, przyspieszony, nieśpiący. Przylgnęłam do drugiego ciała. Równie rozgrzanego, równie pewnego i niepewnego jednocześnie. Swoją piersią odbierałam bicie nieswojego serca. Moja dłoń pociła się, gdy dotykała ciepłej skóry szczupłego uda. Zadrżałam, gdy równie szczupłe ramię wsunęło się pod cienki materiał koszulki i przyciągnęło mnie do siebie w ciemności. Nigdy wcześniej nie byłam z nikim tak blisko. Nierozsądnie blisko.
Z tym drugim człowiekiem wszystko było bardziej intensywne. Bardziej lepkie i słodkie, bardziej gorące, równocześnie bardziej szybkie i wolne. Bardziej emocjonalne. Bliższe.
Wiedziałam, że było ciemno ale czułam otaczające mnie ciepłe światło. Jak w raju.

środa, 10 lipca 2019

Elektryczne

Za oknem szalała burza, o dach i parapety bębniły nienaturalnie duże krople deszczu. Pomieszczenie co kilka chwil rozjaśniały metaliczno-elektryczne błyski. Poza tym świeciła ciepło tylko mała żarówka okryta beżowym kloszem. Otaczała nas cisza.
Stałam oparta biodrami o kuchenny blat, puls miałam przyspieszony z nadmiaru emocji. Zamknęłam oczy, gdy cudze usta zbliżyły się do moich. Pocałunek był lepki, smakował truskawkami i potem. Na lewym pośladku czułam ciepłą dłoń. Przeszedł mnie dreszcz, gdy na kręgosłupie, tuż powyżej paska od spodni odebrałam delikatne muśnięcie.
Spojrzałam w piękne brązowe oczy, w źrenicach odbijała się moja twarz zmieszana z zachwytem.
– Kochanie, zrobimy to? – Elektryzujący szept poczułam w podbrzuszu.

poniedziałek, 8 lipca 2019

Prysznic

Woda parzyła jej ramiona i uda. Ciało dalej drżało, jakby zmarznięte, gdy wyszła spod prysznica i zaczęła wycierać białym ręcznikiem zaczerwienioną od gorąca skórę. Zsiniałą dłonią o wystających kostkach, jednym ruchem nadgarstka przetarła zaparowane lustro. Spojrzała w twarz o ostrych rysach, podkrążone oczy łypnęły na nią smutno. Spróbowała się uśmiechnąć, ale usta wygięły jej się raczej w zupełnie nieprzekonujący grymas.
Włożyła zdecydowanie zbyt dużą bluzę i spodnie, podtrzymane na chudych biodrach przez pasek. Otworzyła drzwi. Powitała ją biała ściana i schludnie zaścielone łóżko. Na pościeli telefon komórkowy, który nie zwróciłby jej uwagi, gdyby nie jeden mały szczegół. W lewym górnym rogu, trochę powyżej ekranu migało maleńkie zielone światełko. Znak, że przyszła jakaś wiadomość. Wzięła komórkę do ręki, zacisnęła oczy i otworzyła dopiero po odblokowaniu. Nareszcie napisał.

Polecany post

Wyzysk klasy robotniczej

Słońce zachodziło za sąsiedni blok, zostawiając tylko różowofioletową poświatę na wieczornym niebie. Zapach rozgrzanego asfaltu mieszał si...