Obudziła
się, gdy za oknem dopiero zaczynało świtać. Wyciągnęła rękę i włączyła
wyświetlacz smartfona. Budzik powinien zadzwonić za ponad dwie godziny, więc
odwróciła się twarzą do ściany i niemal natychmiast zasnęła, z jedną tylko
samotną myślą, która przetoczyła się przez głowę.
Ponownie
zbudziła się o ustalonej wieczorem porze. Usiadła, zwieszając nogi z brzegu
łóżka i sięgnęła po ubrania. Włożyła je, zapięła na szyi wisiorek w kształcie
yin i zgarnęła do torby kilka rzeczy leżących na komodzie. Założyła ją na ramię
i wyszła z pokoju.
Myślała.
Był
ktoś, kto od prawie miesiąca zaprzątał jej głowę, a od tygodnia wręcz nie mogła
pozbyć się cienia tej osoby ze swojej rzeczywistości. Czegokolwiek by nie
robiła, oczami wyobraźni widziała okno czatu, gdzie czekała niewyświetlona
wiadomość, której adresat od czasu jej wysłania był aktywny wielokrotnie.
Nie
złościło jej to. Zła była tylko ze względu na swoje reakcje. Chodziła prawie
cały czas rozdrażniona i przybita.
Wiedziała,
że każdy ma prawo do swojego życia, nawet jeśli, trochę wbrew swojej woli, stał
się częścią cudzego. Szkoda tylko, że taka relacja (czy jej brak) tak bardzo
boli.