wtorek, 31 lipca 2018

Tęsknota?


Obudziła się, gdy za oknem dopiero zaczynało świtać. Wyciągnęła rękę i włączyła wyświetlacz smartfona. Budzik powinien zadzwonić za ponad dwie godziny, więc odwróciła się twarzą do ściany i niemal natychmiast zasnęła, z jedną tylko samotną myślą, która przetoczyła się przez głowę.
Ponownie zbudziła się o ustalonej wieczorem porze. Usiadła, zwieszając nogi z brzegu łóżka i sięgnęła po ubrania. Włożyła je, zapięła na szyi wisiorek w kształcie yin i zgarnęła do torby kilka rzeczy leżących na komodzie. Założyła ją na ramię i wyszła z pokoju.
Myślała.
Był ktoś, kto od prawie miesiąca zaprzątał jej głowę, a od tygodnia wręcz nie mogła pozbyć się cienia tej osoby ze swojej rzeczywistości. Czegokolwiek by nie robiła, oczami wyobraźni widziała okno czatu, gdzie czekała niewyświetlona wiadomość, której adresat od czasu jej wysłania był aktywny wielokrotnie.
Nie złościło jej to. Zła była tylko ze względu na swoje reakcje. Chodziła prawie cały czas rozdrażniona i przybita.
Wiedziała, że każdy ma prawo do swojego życia, nawet jeśli, trochę wbrew swojej woli, stał się częścią cudzego. Szkoda tylko, że taka relacja (czy jej brak) tak bardzo boli.

środa, 25 lipca 2018

Lipcowe wspomnienia


Siedzę na brązowym dywanie oparta o niebieską ścianę ozdobioną drewnianymi profilami zwierząt. Staram się nie słyszeć krzyków. Czekam aż ostatni rodzic odbierze swoje przedszkolne dziecko i myślę. Trochę o tym, co się wydarzyło, a trochę o tym, co dopiero nastąpi. Zamykam oczy.
Trzymałam w dłoni drobno pokrojone jabłko i przyglądałam się, jak żółwica zjadała ostatni okruch pływający w wodzie. Chyba jej smakowało.
Moja wychowawczyni przytulała mnie po wręczeniu koszulki. Spodziewałam się tego wyróżnienia, ale mimo wszystko było mi bardzo miło i chyba rumieniły mi się policzki.
Całym ciężarem swojego ciała opierałam się o ścianę, zaciskałam pięści. Bardzo nie chciałam, by ktoś zauważył, jak źle się czułam.
Płakałam, przytulona do swojego chłopaka. Niby mieliśmy kryzys, a było między nami lepiej, niż przez poprzednie kilka miesięcy.
Stałam obok mamy z kolorowym kocem przewieszonym przez ramię i torbą na laptopa w ręku. Wzrokiem szukałam swojej przyjaciółki i reszty znajomych.
Siedziałam sztywno na kanapie, a na moich kolanach leżała bura kotka, domagając się głaskania. Dziwiłam się, zawsze myślałam, że ona mnie nie lubi.
Otwieram oczy. Omiatam wzrokiem salę i słyszę dzwonek. Współpracowniczka otwiera, by zamienić kilka słów z przybyłym rodzicem. Już po chwili mały chłopiec wychodzi z mamą za rękę, machając mi na pożegnanie. Uśmiecham się do nich i wstaję, by zamknąć drzwi.

poniedziałek, 23 lipca 2018

Płacz i śmiech


Twoja drobna dłoń głaszcze moje plecy. Czuję, jak po policzkach płyną mi łzy, z każdą chwilą coraz bardziej szczypiąco-słone. Przytulamy się kilka sekund za długo, jak na łączącą nasz relację – to ja nie chcę puścić ciebie, ale nie protestujesz, więc chyba nie robię nic złego. Patrzymy na siebie, w twoich oczach widzę troskę i zrozumienie, uśmiechasz się krzepiąco. Ocieram łzy rękawem bluzy, brudząc przy tym okulary, bo chcę jak najszybciej się uspokoić.
Żadnej więcej słabości – myślę. Siadamy na ławce pod ścianą, ty obracasz w dłoniach smartfon, ja bawię się guzikami swojej koszuli. Rozmawiamy. Opowiadam ci, co zaszło i natychmiast łamię postanowienie sprzed chwili, znowu zaczynam płakać. Spoglądasz na mnie jakby zaniepokojona, ale staram się mówić dalej, jak gdyby zupełnie nic się nie działo. Słuchasz z uwagą, zaczynam czuć, że moje myśli mają dla kogoś znaczenie.
Odblokowujesz telefon, odpowiadając dokładnie takimi słowami, jakie potrzebuję usłyszeć. Piszesz coś szybko i wygaszasz ekran, znów patrzysz na mnie i nagle obie wybuchamy śmiechem, choć nie zdarzyło się nic zabawnego. Wtedy orientujesz się, że już od pięciu minut powinnaś prowadzić zajęcia. Dołączamy do grupy. Ja cały czas mam nadzieję, że nikt nie zwróci uwagi na moje zaczerwienione oczy.

Polecany post

Wyzysk klasy robotniczej

Słońce zachodziło za sąsiedni blok, zostawiając tylko różowofioletową poświatę na wieczornym niebie. Zapach rozgrzanego asfaltu mieszał si...