poniedziałek, 23 lipca 2018

Płacz i śmiech


Twoja drobna dłoń głaszcze moje plecy. Czuję, jak po policzkach płyną mi łzy, z każdą chwilą coraz bardziej szczypiąco-słone. Przytulamy się kilka sekund za długo, jak na łączącą nasz relację – to ja nie chcę puścić ciebie, ale nie protestujesz, więc chyba nie robię nic złego. Patrzymy na siebie, w twoich oczach widzę troskę i zrozumienie, uśmiechasz się krzepiąco. Ocieram łzy rękawem bluzy, brudząc przy tym okulary, bo chcę jak najszybciej się uspokoić.
Żadnej więcej słabości – myślę. Siadamy na ławce pod ścianą, ty obracasz w dłoniach smartfon, ja bawię się guzikami swojej koszuli. Rozmawiamy. Opowiadam ci, co zaszło i natychmiast łamię postanowienie sprzed chwili, znowu zaczynam płakać. Spoglądasz na mnie jakby zaniepokojona, ale staram się mówić dalej, jak gdyby zupełnie nic się nie działo. Słuchasz z uwagą, zaczynam czuć, że moje myśli mają dla kogoś znaczenie.
Odblokowujesz telefon, odpowiadając dokładnie takimi słowami, jakie potrzebuję usłyszeć. Piszesz coś szybko i wygaszasz ekran, znów patrzysz na mnie i nagle obie wybuchamy śmiechem, choć nie zdarzyło się nic zabawnego. Wtedy orientujesz się, że już od pięciu minut powinnaś prowadzić zajęcia. Dołączamy do grupy. Ja cały czas mam nadzieję, że nikt nie zwróci uwagi na moje zaczerwienione oczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

Wyzysk klasy robotniczej

Słońce zachodziło za sąsiedni blok, zostawiając tylko różowofioletową poświatę na wieczornym niebie. Zapach rozgrzanego asfaltu mieszał si...