Rytm
twojego serca dudnił mi w głowie, gdy odchodziłam z nurtem tłumu. Po tylu
miłosnych porażkach wydawało mi się, że dotarłam do bezpiecznej przystani,
gdzieś, gdzie silne ramiona schwycą mnie, bym nie mogła dalej zapadać się w
pustkę. Jednak bardzo się pomyliłam. Owszem, zostałam złapana, ale zaraz potem
poczułam uścisk na gardle. Dusiłeś mnie, osaczałeś, zabrałeś mi mnie nie dając
nic w zamian. Mogłam tylko wegetować, na nic innego nie otrzymałam pozwolenia. Naprawdę
chciałam ci wierzyć, aż do dziś dostawałeś drugą szansę za każdym razem, gdy
zostałam skrzywdzona. Umiałam wytłumaczyć tę tyranię na milion sposobów. Aż nie
wytrzymałam, choć może adekwatniejsze byłoby powiedzieć, że wreszcie mnie
złamałeś. Moje ufne serce rozprysło się na ilość kawałków porównywalną z ilością
szans, jakie ode mnie dostałeś przez lata związku. Możesz być z siebie dumny, w
jakiś sposób zwyciężyłeś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz