Więc nie będziemy rozmawiać ― powiedziała głośno w pustkę pokoju. Jej łzy kapały na ekran trzymanej w dłoni komórki. Starła je ze złością rękawem czarnej bluzy i wstała.
Podeszła do okna i otworzyła je na oścież, wpuszczając do pomieszczenia chłód późnojesiennego wieczoru poczucia winy. Westchnęła ciężko, wdychając zapach porażki. Brak taryfy ulgowej od życia drażnił jej oczy, choć równie prawdopodobne, że były to łzy i dym. Zamknęła powieki i wsłuchiwała się w trzepot ostatnich liści poruszanych wiatrem. Odetchnęła mgłą, gdy na jej dłoni usiadła kropla deszczu, a zaraz za nią druga i następna. Wtedy poczuła, jak było zimno.
Zrobiła krok do tyłu i na ekranie telefonu wystukała numer. Chciałabym kochać cię tak, jak potrzebujesz ― powiedziała, a do deszczu dołączyły łzy.