Kochany,
Wciąż
nie odpowiedziałeś na mój poprzedni list. Wierzę, że wszystko u Ciebie dobrze i
niebawem napiszesz do mnie choć kilka słów.
Aktualnie
jestem na wczasach w Bieszczadach. Pogoda jest piękna, co dzień wieczorem
burza, w ciągu dnia ciepłe słońce i delikatny wiaterek. Jest się czym zachwycać,
bo widoki też są piękne. Towarzyszy mi Róża oraz zaprzyjaźnione małżeństwo. Władek
i Janka są bardzo sympatycznymi i wyjątkowo oczytanymi ludźmi. Codziennie
chodzimy razem na długie górskie spacery, a wieczorami przy herbacie
prowadzimy długie rozmowy o literaturze i sztuce. Bo herbata też jest tutaj
wyborna; pani, która wynajmuje nam pokój, parzy wspaniałą mieszankę mięty,
melisy i zielonej herbaty – na pewno by Ci smakowała.
Wczoraj
podczas rozmowy o poezji współczesnej zostaliśmy dodatkowo poczęstowani
pysznymi ciasteczkami owsianymi. Janina deklamowała wiersz Szymborskiej (wiesz
który). Łzy stanęły mi w oczach, gdy czytała o dniach w kłębach ciemności – skojarzyły
mi się z naszą sytuacją. Naprawdę bardzo za Tobą tęsknię i czekam z niecierpliwością
na jakiś znak. Chcę, by Chwila wróciła.
À propos, uważam, że Róży należy się prawda. Powiem jej jutro o tym, co mnie z Tobą łączy, zasługuje na to po tylu latach wspierania mimo nieznajomości
sytuacji. Czekam też na jakiś ruch z Twojej strony.
Kocham
i tęsknię za Twoimi błękitnymi oczami i spracowanymi dłońmi,
Twój na zawsze Juliusz