poniedziałek, 24 grudnia 2018

Czarna

Cicha, smutna, jakby pusta. Siedziała na podłodze, z kolanami pod brodą i duszą na ramieniu. Między dzwonkiem na długą przerwę a krzykami ludzkiej masy zdążyła pomyśleć o bezsensie istnienia więcej razy niż wielu przez całe życie. Miała ochotę po prostu zniknąć – szybko, bezboleśnie, niezauważona.
Tylko marzenie o niezauważeniu zostało spełnione przez siły wyższe. Nikt nie zwracał na nią uwagi, mimo że płakała wśród trzydziestki znajomych osób. Skuliła się w sobie i zapięła zamek bluzy.
Czekała na koniec, choć nie wiedziała, jak miałby on wyglądać.

niedziela, 16 grudnia 2018

Ania

Miałam gorszy dzień. Siedziałam w tramwaju i z rozdrażnieniem patrzyłam na ludzi w około. Byli głośni, śmierdzący i nie mniej źli niż ja. Wcisnęłam słuchawki mocniej w uszy i wielokrotnie zaklęłam w myślach. Chciałam tylko znaleźć się w domu.
Wtedy ją zobaczyłam. Stała dosłownie półtora metra ode mnie, niczego się nie trzymała, bo obydwiema dłońmi zawzięcie pisała coś na komórce. Była raczej drobna, jakby zatopiona w grubej zimowej kurtce. Szare futerko przy kapturze śmiesznie mieszało się z jej rudobrązowymi włosami.
Gdy tramwaj się zatrzymał, ona zaczęła przeciskać się między ludźmi. Obok mnie stała jakieś dziesięć sekund. Miała duże, zielone albo szare oczy i druciane, okrągłe oprawki okularów. Spojrzała na mnie przelotnie i uśmiechnęła się. Wstałam i wysiadałam za nią.

sobota, 10 listopada 2018

Bladoniebieskie

Więc nie będziemy rozmawiać ― powiedziała głośno w pustkę pokoju. Jej łzy kapały na ekran trzymanej w dłoni komórki. Starła je ze złością rękawem czarnej bluzy i wstała.
Podeszła do okna i otworzyła je na oścież, wpuszczając do pomieszczenia chłód późnojesiennego wieczoru poczucia winy. Westchnęła ciężko, wdychając zapach porażki. Brak taryfy ulgowej od życia drażnił jej oczy, choć równie prawdopodobne, że były to łzy i dym. Zamknęła powieki i wsłuchiwała się w trzepot ostatnich liści poruszanych wiatrem. Odetchnęła mgłą, gdy na jej dłoni usiadła kropla deszczu, a zaraz za nią druga i następna. Wtedy poczuła, jak było zimno.
Zrobiła krok do tyłu i na ekranie telefonu wystukała numer. Chciałabym kochać cię tak, jak potrzebujesz ― powiedziała, a do deszczu dołączyły łzy.

piątek, 2 listopada 2018

Makijaż

Stara wierzba płacząca szumiała intensywnie, tworząc za oknem jesienną mozaikę. W środku na szerokim parapecie stała pomalowana na granatowo doniczka, a w niej kilkuletnie drzewko szczęścia, przewiązane różową wstążeczką. Obok leżała otwarta pomadka, szczoteczka od tuszu do rzęs i czarna kredka do oczu. Drobna dłoń o pomalowanych na bordowo paznokciach spoczywała na niewielkim lusterku, stojącym pod szarą ścianą. Odbijała się w nim dziewczęca twarz w towarzystwie rudych kucyków po dwu jej stronach. Pełne usta pomalowała na burgundowo, zielone oczy podkreśliła czarnym eyelinerem, na kościach policzkowych błyszczał rozświetlacz.
Dziś uśmiechasz się, czy płaczesz?

niedziela, 28 października 2018

Jesień

Padał deszcz ze śniegiem, zmieniając świat za szybą w wodospad wypłukanych kolorów. Wszystko było zimne i nieprzyjazne, ale w pokoju panował przyjemny półmrok rozświetlony niewielkimi lampkami.
Siedziałyśmy na kanapie z nogami przykrytymi kocem. Czytałyśmy wspólnie szkolną lekturę.
– Ale nuda, nie? – Książka została zamknięta.
Kiwnęłam głową i spojrzałam w czekoladowe oczy dziewczyny siedzącej obok. Miała lekko zaróżowione usta, a na lewym policzku smugę rozmazanego tuszu. Uśmiechała się delikatnie, położyła dłoń na moim udzie. Przeszedł mnie dreszcz, gdy wsunęła palce pod bluzkę i poczułam chłód jej ręki na swojej talii.
Westchnęłam, przymknęłam powieki i zbliżyłam się do niej. Pocałowała mnie lekko, przygryzając moją wargę. Smakowała solą przełamaną malinowym cukierkiem, pachniała perfumami, które podarowałam jej na ubiegłoroczną gwiazdkę. Przyciągnęła mnie do siebie, przesuwając dłoń po moich plecach.

poniedziałek, 22 października 2018

Wyścig


Machnęłam ręką, nie podnosząc głowy. Jeszcze przez chwilę czułam na sobie jej wzrok, ale zaraz odeszła. Czytałam dalej. Niemal kompulsywnie, coraz szybciej, przestałam słyszeć, widziałam tylko słowa. Uciekałam, skacząc po stronach. Kończyłam jedną, już zaczynając drugą. Kartki przewracałam na tyle szybko, by nie zdążyć pomyśleć między jedną a drugą. Próbowałam uciec po nich od swoich emocji. 312, 313, 314… Każda następna niosła ze sobą więcej przyjemności, niż całe moje przeszłe i przyszłe życie.
Skończyłam. Z pośpiechu miałam zadyszkę. Uśmiechałam się przez chwilę, spoglądając na ostatnie słowo. KONIEC. Zamknęłam okładkę.
Wzięłam do ręki kolejną książkę, pachnącą jeszcze świeżym tuszem. Głęboki wdech i zaczęłam znów od początku.

niedziela, 21 października 2018

Akwatyczne


Szum. Wiesz, że to co słyszysz to rozmowy, krzyki, muzyka i kroki, ale dociera do ciebie wyłącznie szum. Z falą szarych ludzi płyniesz burym korytarzem, choć bardziej zgodne z prawdą byłoby określenie, że to specyficzne morze pcha cię aż do punktu przeznaczenia planem lekcji.
Wchodzisz do sali lekcyjnej, pełnej wyjątkowo hałaśliwej, w większości żeńskiej masy. Nie zauważają cię, a nawet jeśli, to nikt nie kieruje do ciebie ani jednego słowa czy spojrzenia. Oddychasz z ulgą, gdy chowasz się na końcu pomieszczenia przy kaloryferze. Wyciągasz podręcznik, który razi cię pomarańczowością okładki. Zamykasz oczy. Szum robi się na chwilę nieznośnie głośny, ale zaraz przytłumia go senność.
Budzisz się dopiero, gdy za nauczycielem zatrzaskują się drzwi. Przed tobą kolejny dzień męki.

środa, 10 października 2018

List


Kochany,
Wciąż nie odpowiedziałeś na mój poprzedni list. Wierzę, że wszystko u Ciebie dobrze i niebawem napiszesz do mnie choć kilka słów.
Aktualnie jestem na wczasach w Bieszczadach. Pogoda jest piękna, co dzień wieczorem burza, w ciągu dnia ciepłe słońce i delikatny wiaterek. Jest się czym zachwycać, bo widoki też są piękne. Towarzyszy mi Róża oraz zaprzyjaźnione małżeństwo. Władek i Janka są bardzo sympatycznymi i wyjątkowo oczytanymi ludźmi. Codziennie chodzimy razem na długie górskie spacery, a wieczorami przy herbacie prowadzimy długie rozmowy o literaturze i sztuce. Bo herbata też jest tutaj wyborna; pani, która wynajmuje nam pokój, parzy wspaniałą mieszankę mięty, melisy i zielonej herbaty – na pewno by Ci smakowała.
Wczoraj podczas rozmowy o poezji współczesnej zostaliśmy dodatkowo poczęstowani pysznymi ciasteczkami owsianymi. Janina deklamowała wiersz Szymborskiej (wiesz który). Łzy stanęły mi w oczach, gdy czytała o dniach w kłębach ciemności – skojarzyły mi się z naszą sytuacją. Naprawdę bardzo za Tobą tęsknię i czekam z niecierpliwością na jakiś znak. Chcę, by Chwila wróciła.
À propos, uważam, że Róży należy się prawda. Powiem jej jutro o tym, co mnie z Tobą łączy, zasługuje na to po tylu latach wspierania mimo nieznajomości sytuacji. Czekam też na jakiś ruch z Twojej strony.
Kocham i tęsknię za Twoimi błękitnymi oczami i spracowanymi dłońmi,
Twój na zawsze Juliusz

Polecany post

Wyzysk klasy robotniczej

Słońce zachodziło za sąsiedni blok, zostawiając tylko różowofioletową poświatę na wieczornym niebie. Zapach rozgrzanego asfaltu mieszał si...