środa, 25 lipca 2018

Lipcowe wspomnienia


Siedzę na brązowym dywanie oparta o niebieską ścianę ozdobioną drewnianymi profilami zwierząt. Staram się nie słyszeć krzyków. Czekam aż ostatni rodzic odbierze swoje przedszkolne dziecko i myślę. Trochę o tym, co się wydarzyło, a trochę o tym, co dopiero nastąpi. Zamykam oczy.
Trzymałam w dłoni drobno pokrojone jabłko i przyglądałam się, jak żółwica zjadała ostatni okruch pływający w wodzie. Chyba jej smakowało.
Moja wychowawczyni przytulała mnie po wręczeniu koszulki. Spodziewałam się tego wyróżnienia, ale mimo wszystko było mi bardzo miło i chyba rumieniły mi się policzki.
Całym ciężarem swojego ciała opierałam się o ścianę, zaciskałam pięści. Bardzo nie chciałam, by ktoś zauważył, jak źle się czułam.
Płakałam, przytulona do swojego chłopaka. Niby mieliśmy kryzys, a było między nami lepiej, niż przez poprzednie kilka miesięcy.
Stałam obok mamy z kolorowym kocem przewieszonym przez ramię i torbą na laptopa w ręku. Wzrokiem szukałam swojej przyjaciółki i reszty znajomych.
Siedziałam sztywno na kanapie, a na moich kolanach leżała bura kotka, domagając się głaskania. Dziwiłam się, zawsze myślałam, że ona mnie nie lubi.
Otwieram oczy. Omiatam wzrokiem salę i słyszę dzwonek. Współpracowniczka otwiera, by zamienić kilka słów z przybyłym rodzicem. Już po chwili mały chłopiec wychodzi z mamą za rękę, machając mi na pożegnanie. Uśmiecham się do nich i wstaję, by zamknąć drzwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

Wyzysk klasy robotniczej

Słońce zachodziło za sąsiedni blok, zostawiając tylko różowofioletową poświatę na wieczornym niebie. Zapach rozgrzanego asfaltu mieszał si...