piątek, 10 sierpnia 2018

Melancholia gorszego dnia


Szumiąca za oknem brzoza brzmi jak gwałtownie spadające niewielkie krople deszczu.
Powietrze smakuje zmęczonym, dusznym dniem, który właśnie zapada w wieczny sen.
Słychać ciche odgłosy skrytych w trawie pasikoników oraz latających wokół komarów.
Całe otoczenie błaga o choćby kilka kropel odświeżającej, zapowiadanej już długo burzy.

Ciepło osadza się na mojej skórze, mimo że ubrana jestem jedynie w cienką koszulkę.
Dźwięk tęsknoty miesza się z cichą piosenką z komputera i obecnością przyrody zza okna.
Mimo zmęczenia wiem, że nie zdołam zasnąć, więc próbuję ubrać problemy w sztukę.
Bardzo dziwię się, kiedy bez szczególnych przeszkód udaje mi się ten artystyczny wybryk.

Wspomnienie albo wyobrażenie, które już długo skrada się ku mnie, jest zupełnie nieuchwytne.
Widzę połączone w pary słowa, dzielone przez pojedyncze, burzące misterny porządek myśli.
Cały dzień staram się zrozumieć, skąd i w jakiej sprawie odwiedziła mnie melancholia.

Okazuje się, że człowiek jest zdolny niemalże latać z radości, gdy dzieje się coś, czego pragnął.
A następnego dnia nieproszony smutek ciągnie go na sam dół w poszukiwaniu sensu. 
Niech ktoś mi wyjaśni jak to się dzieje oraz dlaczego świat utrudnia i tak niełatwe życie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

Wyzysk klasy robotniczej

Słońce zachodziło za sąsiedni blok, zostawiając tylko różowofioletową poświatę na wieczornym niebie. Zapach rozgrzanego asfaltu mieszał si...