Zapach
świeżej ziemi mieszał się w zmęczeniu powietrza z aromatem sosen rosnących
wzdłuż drogi. Mężczyzna szedł, osłaniając oczy od słońca dłonią i oddychał
ciężko. Każdym krokiem wzbijał chmurę piasku, który zamiast opadać przytulał
się do jego granatowej koszuli, zmieniając jej kolor. Plecak ciążył mu na
ramionach, a droga zaczęła piąć się w górę. Gorąco osadzało się na zmęczonym
ciele, gdy pierwsza kropla deszczu zatrzymała się na jego przedramieniu. Woda
powoli wypłukiwała piasek z ubrania i dawała ukojenie rozgrzanej skórze. Po
chwili mężczyzna widział przed sobą wyłącznie ścianę deszczu. Uśmiechnął się
i zaczął biec w stronę zabudowań.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz